poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Pizza a Pezzi: po włosku i smacznie!




              Dziś mam chwilę, żeby opowiedzieć Wam o kolejnej poznańskiej knajpce. Do miasta wybrałem się kolejny raz z zaprzyjaźnionym "Chef Mind'erem" ( jest to człowiek z którym jedzenie w mieście smakuje najlepiej, zawsze widzimy podobne wady i zalety ), natrafiliśmy na ciekawą pizzerie w samym centrum przy ulicy Ratajczaka 36. Nie widać jej z daleka, ale bardzo zachęca, kiedy przechodzi się obok. Kawałki pizzy leżą przy samym oknie i wołają "Zjedz mnie". Środek knapy jest urządzony po mojemu: cegły pomalowane na biało i czarno. Jednym słowem: pięknie. W asortymencie posiadają włoskie napoje, prawdziwą włoską kawe i oczywiście pyszną pizze. Istnieje możliwość kupna kawy, makaronów, oliwy z oliwek itd. 








             Operują 3 cenami: Cała pizza, 1 metr = 60zł, pół pizzy, 1/2 metra = 30zł i jedna porcja = 8zł. Myślę, że jeżeli chcecie napełnić żołądek w porze lunchu, jedna porcja zdecydowanie starczy. Jeżeli chodzi o rodzaj pizzy to mają gotowe 4 smaki (nie dopytałem się dokładnie ale chyba zmieniają się codziennie ). My wybraliśmy porcje z sosem pomidorowym i włoską szynką oraz kawałek z cukinią, czarnymi oliwkami, sosem pomidorowym i serem. 
             Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne, ponieważ przy każdym stoliku stoją włoskie oliwy do oblania potrawy ( jak ktoś lubi ): czosnkowa, chilli i ziołowa. Pizze mają bardzo smaczną, fakt, że nie jest prosto z pieca (ponieważ kawałki odgrzewają w małym piecyku) ale smakowała jak prawdziwa włoska pizza. Pyszne ciasto, nie za miękkie, nie za grube, składniki smaczne i idealnie dobrane, a z oliwą smakowało jeszcze lepiej. 

Jeżeli miałbym oceniać w skali od 1 do 10, pewną ręką daje: wysokie 8. 
Polecam wszystkim odwiedzenie i przekonanie się na własnej skórze, co potrafi Pizza a Pezzi ;)









czwartek, 4 kwietnia 2013

Smażone owoce z lodami.





             Dawno nie osładzałem sobie życia poprzez desery. W końcu musiał przyjść na to czas ;). Padło na to co miałem pod ręką, czyli lody i owoce. Nie miałem za wielkiego wyboru, ponieważ w koszyku znalazłem tylko banany i jabłka. Chwilę pomyślałem i wiedziałem, że towarzyszyć temu będzie masło, cukier i alkohol. W takim razie zapraszam wszystkich na deser.








Potrzebne Ci będą (2 porcje):

- 1 jabłko ( najlepiej najsłodsze i miękkie )
- 1 banan
- pół kostki masła
- ok. 3 łyżek cukru ( najlepiej brązowego
- cynamon do dekoracji
- lody śmietankowe
- 1 lub 2 kieliszki Bailey'sa






                 Zaczynamy od umycia i obrania wszystkich owoców. Z jabłek wycinamy pestki i przekrajamy na pół ( teraz decyzja zależy od Was i od tego jak chcecie nasze owoce podać , ponieważ możecie usmażyć całe połówki jabłka i później je pokroić w plasterki albo najpierw pokroić i usmażyć je w drobniejszych kawałkach ). Na patelni roztapiamy masło i podsypujemy 1 łyżką cukru. Jako pierwsze na ogniu lądują jabłka ponieważ są twardsze i potrzebują więcej czasu. Smażymy je ok. 2 min. jedną stronę. Przy przewracaniu, dokładamy na patelnie banany i zasypujemy wszystko pozostałym cukrem. Dolewamy do tego alkohol, który wyparuje po chwili, ale nada cudownego aromatu naszej potrawie. Masło zacznie zamieniać się w karmel. Dokładnie obtaczamy owoce w karmelu i  po chwili wystawiamy je na oddzielny talerz. Jabłko i banan są już gotowe, wystarczy je tylko poukładać na talerzu, położyć między nimi 2 gałki lodów i GOTOWE! 
P.S do nakładania lodów możecie użyć klasycznej łyżki do gałek, ale jeżeli chcecie, żeby były w kształcie łódeczek, zróbcie to za pomocą 2 zwykłych łyżek stołowych. Nie wiem jak Wam to wytłumaczyć, ale musicie pokombinować. Właśnie z powodu takich sytuacji planuje przemienić Czerwony Piekarnik na VideoBloga! Co wy na to? 

Zapraszam wszystkich do kuchni i życzę kolejny raz SMACZNEGO !




środa, 3 kwietnia 2013

Łosoś z pappardelle con spinaci.




Dzisiejszy przepis ma na celu podróż do Włoch przez Norwegię. Głównym bohaterem jest łosoś z północy gotowany na parze w towarzystwie włoskiego makaronu pappardelle w sosie śmietanowym ze świeżym szpinakiem i parmezanem. Danie jest bardzo delikatne i godne poświęcenia chwilki w kuchni. Podstawą jest świeża ryba i dobre nastawienie. (Wyznaje zasadę, że gotowanie bez pozytywnego myślenia i świetnego humoru nie ma sensu. Jednym słowem nic nie wychodzi.)












Potrzebne Ci będą:

- makaron pappardelle 
- śmietanka 12% do sosów
- świeży szpinak
- 3 ząbki czosnku 
- oliwa z oliwek 
- sól, pieprz
- parmezan
- świeży łosoś
- ciasto francuskie 
- cytryna






Zaczynamy od ugotowania makaronu w lekko osolonej wodzie. W międzyczasie wlewamy na głęboką patelnie ok. 2 łyżki oliwy z oliwek i od razu dodajemy rozgnieciony czosnek. Po chwili, gdy czosnek się zeszkli dorzucamy świeże liście szpinaku ( radziłbym Wam go lekko posiekać i posolić jeszcze na desce ). Kiedy szpinak straci objętość, dolewamy śmietanki i redukujemy sos. Doprawiamy solą i pieprzem, wrzucamy do tego ugotowany al dente makaron, posypujemy parmezanem, mieszamy i pierwszą część potrawy mamy gotową. 

Kolejnym krokiem jest przygotowanie ryby. Z filetu ściągamy skórę i (jeżeli są) wyjmujemy ości. Kawałek łososia solimy, pieprzymy i gotujemy na parze 15 min. ( dam Wam małą radę, jeżeli macie większy kawałek, a w planach macie pokroić go na porcje zróbcie to przed gotowaniem, ponieważ pokrojenie ugotowanego łososia jest nieco trudne, co niestety widać na poniższym zdjęciu ) Po ugotowaniu na parze, wrzucamy go na moment do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni, żeby nabrał ładnego koloru z wierzchu. 

Jako dodatek bardzo dobrze pasuje kawałek upieczonego ciasta francuskiego. To jest ostatni i najprostszy krok do szczęścia na talerzu. Wycinamy kawałek ciasta z rolki i wstawiamy plastry do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni na ok. 10-15 min. 

Ostatnią rzeczą jest wyłożenie wszystkiego na talerz w estetyczny sposób i GOTOWE!

Zapraszam do spróbowania przepisu i życzę Wam wszystkim SMACZNEGO!









Łososie do boju!